1/23/2015

Recenzja: Natur Vital Hair Loss Shampoo (greasy hair) - szampon ograniczający wypadanie włosów

Cześć, dziewczyny!

Dziś przychodzę do Was z recenzją, która miała pojawić się tutaj już dawno... jednak z powodu wygórowanych obietnic producenta i moich związanych z nimi odczuć cały czas dokładałam do testów tego produktu kolejne eksperymenty i odstawiałam kolejne potencjalne „zakłócacze” tak, by mojej opinii być w stu procentach pewną. No i wreszcie jestem :) Zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat szamponu ograniczającego wypadanie włosów firmy Natur Vital.




Zacznijmy od małej metryczki: szampon Natur Vital Hair Loss Shampoo - greasy hair (czyli do włosów tłustych) zakupiłam w Drogerii Natura za ok. 20 zł/300 ml. Istnieją także trzy inne warianty tego produktu (do włosów suchych, normalnych oraz przeciwłupieżowy) i chociaż nie mam specjalnych problemów z przetłuszczaniem się włosów to wybrałam właśnie ten, bo dokładnie tę opcję poleciła mi w komentarzu → Łojotokowa Głowa.

W moje ręce trafiła prosta granatowa butelka o przejrzystych ściankach, a w niej całkiem sporo perłowobiałego szamponu pachnącego męską wodą po goleniu – raczej ulotnie, ale zawsze. Konsystencja raczej dość rzadka.

Jeśli chodzi o obietnice producenta, to przedstawiają się one tak:


… czyli w skrócie: stosując szampon oraz dodatkowo kurację z tej samej linii, możemy spodziewać się po trzech miesiącach o 48% mniejszego wypadania i o 17% zwiększonej regeneracji włosów, a po sześciu miesiącach wartości te mają wynosić odpowiednio 83% i 34%.

Mam wątpliwości jak rozumieć ową „regenerację” - czy chodzi o pielęgnowanie zniszczonych włosów, czy odrastanie tych które wypadły... Jednak zgodnie z nazwą, traktowałam ten szampon jako potencjalne remedium na problem wypadania włosów.

Według zaleceń producenta pianę na skórze głowy należy trzymać przez około dwie minuty. Ja od ponad roku z powodzeniem stosuję metodę OOMO, co oznacza, że na kilka godzin nakładam na włosy olej, po czym skórę głowy myję szamponem, a włosy na długości odżywką (balsamem Mrs. Potter's, jak zwykle zresztą) i tak pokryte myjadłami włosy spinam klamrą. Po umyciu całego ciała (trwającego z całą pewnością dłużej niż owe dwie minuty) spłukuję szampon i balsam. Dokładnie tak samo postępuję testując każdy szampon, a więc tak też było z Natur Vital Hair Loss Shampoo.

Słówko o składzie...

Choć producent nazywa ten szampon delikatnym i przeznaczonym do codziennego używania, ja nie byłabym tak pochopna w tej ocenie ;) Głównym detergentem jest tu Sodium Laureth Sulfate (SLeS), który – choć delikatniejszy od SLS – dalej jest substancją o silnym działaniu, a przez moją skórę głowy niezbyt lubianą. Jednakże przesuszenie skalpu udało mi się opanować przez ograniczenie używania alkoholowych wcierek, dzięki czemu szamponu bez większych przeszkód używam od dobrych dwóch miesięcy.


Zaraz po detergentach mamy wyciągi: z zarodków soi, zarodków pszenicy, żeń-szenia i korzenia łopianu. Następnie pantenol, witamina B3 (której doustna suplementacja zawsze powoduje u mnie super przyspieszony wzrost włosów), witaminy B7, H, A, E, a nieco dalej jeszcze F. Z ciekawych rzeczy znajdziemy tam jeszcze cynk (mający zapewne wpływać na regulację gruczołów łojowych), a przed nim Alcohol denat. - na szczęście na dwudziestym pierwszym miejscu :P Produkt ten nie nada się dla przeciwniczek parabenów (do których ja nie należę), gdyż to właśnie nimi jest konserwowany.

Zanim przejdę do meritum...

… czyli oceny działania tego szamponu, chciałabym napisać parę słów o moim wypadaniu włosów. Odkąd pamiętam mam na głowie intensywną wymianę: zawsze wypadało mi ich wiele, ale równie wiele wyrastało i szybko nabierało długości, więc fajna grubość kucyka (10 cm) utrzymywała się na stałym poziomie pomimo pełnego sitka po każdym myciu. Taki stan trwał przez parę lat, aż w końcu z powodów zdrowotnych dorobiłam się okropnego, intensywnego wypadania trwającego od maja do października. Kiedy pojęłam leczenie, utrata włosów wróciła na stały, wysoki poziom.

No i po użyciu tego szamponu stał się cud! Po kilku tygodniach używania (myślę, że około czterech, ale trudno wskazać granicę, bo zmiany następowały stopniowo...) ilość gubionych włosów zmniejszyła się o połowę i od tego czasu bez większych odchyleń trzyma się tej liczby. Jestem w totalnym szoku, bo choć nie wykluczam wpływu działania niektórych substancji na cykl wzrostu włosa, to działanie ich podczas dwóch minut znajdowania się ich na skalpie bardzo mocno mnie dziwi. Jednak jeśli o mnie chodzi, to jestem tego działania całkowicie pewna i z całą pewnością nie jest to moja ostatnia butelka tego szamponu :)

Z innych obserwacji: szampon pieni się dość słabo jak na taki z zawartością SLeS, więc nie jest też wybitnie wydajny – ale tragedii nie ma. Nie zauważyłam jego wpływu sebostatycznego, ale mam nadzieję, że może jeszcze pojawi się on wraz z kolejnymi miesiącami użytkowania. Jestem trochę zła, że nie zmierzyłam długości włosów przed rozpoczęciem stosowania szamponu, bo ciężko mi miarodajnie ocenić czy wpłynął on na szybkość wzrostu. Patrząc jednak po mojej „grzywce” z babyhairów, która w ciągu ostatnich dwóch miesięcy urosła raczej standardowo – obstawiam, że wielkiego przyrostu prędkości nie było.

Jak się pewnie domyślacie, samym szamponem jestem zachwycona i naprawdę gorąco polecam go każdemu, kto zmaga się z wypadaniem niespowodowanym chorobami, niedoborami ani innymi przyczynami możliwymi do wyeliminowania. Ponieważ poza tym szamponem Natur Vital ma też na rynku bardzo lubianą maskę aloesową, pomyślałam sobie, że warto bliżej przyjrzeć się tej firmie – dwie perły to już bardzo wiele! :)

Znacie produkty tej marki? A może próbowałyście już używać tego szamponu? Jak Wasze odczucia?


Na koniec chciałabym Was o coś poprosić. Moje supersympatyczne koleżanki pracują nad bardzo ciekawą pracą naukowo-badawczą i potrzebują do tego celu ankiet wypełnionych przez osoby zmagające się (w przeszłości lub obecnie) z trądzikiem pospolitym. Jeśli problem ten kiedykolwiek Was dotyczył, to bardzo proszę o przeczytanie poniższego apelu i kliknięcie w link, który zaprowadzi Was prosto do kwestionariusza. Z góry dziękuję!

7 komentarzy:

  1. Tez mi strasznie wypadają - moze faktycznue ten szampon kupie a ankietke wypełnie w wolnej chwili

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja używam kozieradkę, łagodzi atopizmy i wspomaga odrastanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie zdała egzaminu: pamiętam, że była kiedyś bardzo modna i napaliłam się na nią jak szczerbaty na suchary, ale efekt był zerowy... i do tego ta chmurka zapachu, którą wyczuwałam jeszcze dłuuugo po aplikacji!

      Usuń
  3. Używam go miesiąc ale włosy suche po umyciu,nie zmniejsza przetłuszczania i może zmniejsza wypadanie włosów ale nie w moim przypadku.U mnie może zmniejszyło na 30% ale dużo zależy od wyżywienia i innych czynników człowieka więc szampon w tym nie pomoże.Ogólnie nie polecam

    OdpowiedzUsuń
  4. Używam go miesiąc ale włosy suche po umyciu,nie zmniejsza przetłuszczania i może zmniejsza wypadanie włosów ale nie w moim przypadku.U mnie może zmniejszyło na 30% ale dużo zależy od wyżywienia i innych czynników człowieka więc szampon w tym nie pomoże.Ogólnie nie polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest szampon na mocnych detergentach, więc to typowe że przesuszył włosy, niestety :( Dlatego ja używałam go tylko w metodzie OOMO i dzięki niej nigdy tego nie odczułam. No i totalnie zgadzam się z tym, że nie wpływa na przetłuszczanie włosów! No ale ze względu na to, że u mnie zmniejszył wypadanie o ok. 50% to postanowiłam do niego po długiej przerwie wrócić :) Czekam tylko na jakąś promocję ;)

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger