4/30/2015

Pięknie(j) w Gdańsku: Kosmetykomania - Gdańsk Osowa :)

O raju, ile razy zabierałam się do tego wpisu... Odkąd usłyszałam o istnieniu w Trójmieście tak genialnego sklepu, od razu zapragnęłam go zobaczyć, lecz dla mnie – niezmotoryzowanej studentki z Wrzeszcza – wycieczka na Osowę to nie lada wyprawa, której rozpoczęciu wiecznie coś stawało na przeszkodzie. Przez te miesiące „w zawieszeniu” ustnie polecałam sklep na prawo i lewo i wiem zresztą, że jedna z moich koleżanek wyszła z niego bodajże z trzema paletkami Sleeka (G., jeśli to czytasz, to pochwal się którymi! ;D)... a wpis czekał i czekał :) W końcu jest! Piękna, słoneczna pogoda skusiła mnie do krajoznawczej wycieczki i powiem Wam, że było warto – zwłaszcza, że zielona Osowa wygląda obecnie cudownie i całkiem dla mnie niespodziewanie skradła moje serce :)



Każdy kto śledzi bloga Aliny Rose wie, że w Krakowie istnieje słynny Pigment – drogeria zaopatrzona w nieprzebrane ilości niespotykanych nigdzie indziej produktów. Wciąż jeszcze nie udało mi się namierzyć takiego miejsca w Trójmieście... ale gdańska Kosmetykomania jest mu już całkiem bliska :)

Jest to sklep, który poza działalnością internetową (o tutaj – klik!) prowadzi też sprzedaż stacjonarną przy ul. Koziorożca 2/6 w osowskim pasażu o wdzięcznej nazwie Czerwona Torebka.

Tym, którzy planują dostać się tam komunikacją miejską podpowiadam, że moim zdaniem najwygodniej jest wybrać się tramwajem na oliwską pętlę, a potem podjechać jednym z autobusów na przystanek Nowa bądź Marsa. Z Nowej przechodzimy przez jezdnię i idziemy prosto, przy Piotrze i Pawle odbijamy w lewo i stąd jest już bardzo blisko, może pięć minut marszu.

Naszym oczom ukaże się taki oto widok...



… a gdy podejdziemy bliżej, oko zawiesimy na poświęconej głównie woskom wystawie.




Po wejściu poraża podwójne „jankowe” uderzenie: oszałamiająca woń wosków Yankee Candle i ciesząca oko armia w najróżniejszych kształtach i kolorach. W dalszej części sklepu znaleźć można też mnóstwo gadżetów z nimi związanych :)



Gdy pierwszy zachwyt pozwolił mi wreszcie się rozejrzeć, moją uwagę przykuła od razu ona. Toaletka. Mityczny mebel w którym jestem zakochana od lat dziecinnych i którego posiadanie w wymarzonym przyszłym mieszkaniu to dla mnie element nieodzowny! Na tej konkretnej toaletce znalazłam dodatkowo coś, co lubię: najnowszą serię kosmetyków Essence, których akurat zresztą mam pod dostatkiem (→ tu post o lakierach, wpis o kosmetykach do ust mam nadzieję wrzucić w przyszłym tygodniu...).

Po lewej spory wybór kultowych rzęs Ardell, po prawej - toaletka <3 W kompozycję wkradł się karton, bo idealnie trafiłam w dzień dostawy! :D


Tu może parę słów o asortymencie sklepu. Nie robiłam zdjęć wszystkiego, bo inaczej dostałabym oczopląsu, a dzisiejszy wpis ładowałby się Wam w przeglądarkach tak długo, że w końcu nikomu nie starczyłoby na to cierpliwości ;) Ponadto zasoby te w ogromnej większości pokrywają się z tym, co sklep oferuje w sprzedaży internetowej.

To, co rzuciło mi się w oczy to bogata oferta czegoś, co ja sama na własny użytek nazywam „blogerskimi hitami”. Wiecie o co chodzi: ktoś pisze recenzję, ktoś kolejną, za chwilę piszą o tym te dwie-trzy najbardziej popularne blogerki i wtem! Wszystkie pragniemy Mary-Loumanizera, paletek Sleeka i MUR, rozświetlacza High Lights od Technica albo pudrów brązujących W7 czy The Balm.

W przypadku produktów tanich (Make Up Revolution, Sleek, W7...) wkurza koszt przesyłki przekraczający nierzadko cenę zamawianego kosmetyku, a w przypadku kosmetyków drogich – przeraża nas ryzyko, że uniwersalny rozświetlacz za 90 zł nie okaże się wcale taki uniwersalny... Sklepy takie jak Kosmetykomania rozwiązują oba te problemy i ja dziś właśnie definitywnie odkochałam się w Mary-Loumanizerze, a dla bronzera Bahama Mama wprost przepadłam ;) Na szczęście moja czekoladka z Bourjois starczy mi pewnie do końca życia i zdrowy rozsądek pomógł mi w porę złapać się za kieszeń...

Moje małe zakupy uprzyjemnił i ułatwił fakt, że ekspedientka czyli pani Asia (wizażystka!) ofertę sklepu miała w małym palcu - a znacie chyba tę frustrację, gdy szukacie w sklepie czegoś konkretnego i niepodzielająca Waszej pasji sprzedawczyni nie wie nawet czego poszukujecie albo wręcz uparcie wmawia Wam swoje (często nieaktualne) teorie...

Spójrzcie tylko, jakie eye-candy wodziło mnie dziś na pokuszenie:
Coś do kąpieli...

... i do włosów (szampony, Invisibobble, Tangle Teezery)

Trzy regały Make Up Revolution *_*

... i dwa regały Sleeka <3


W7, Technic - wreszcie sprawdziłam je na własnej skórze :)

Pędzle Hakuro i Real Techniques. Pragnę ich wszystkich, ale za któryś zestaw RT z pasem (wysoko i środek po lewej) dałabym się pokroić :P
To, co w Kosmetykomanii urzekło mnie całkowicie to obecność testerów. Są one dostępne dla jakichś 99% produktów, co dla mnie – przyzwyczajonej jednak do zakupów w Rossmannie :P – było czymś prawie nie do ogarnięcia ;) Ogólnie jestem cięta na temat braku testerów i/lub otwierania kosmetyków przez klientki w sklepach (bo kwestie te oczywiście przeplatają się ze sobą) i nieraz naprawdę fajne miejsce potrafi dostać u mnie minusa jak stąd do Mordoru. Ale nie tutaj. I to właśnie dzięki temu wiem, że Mary-Lou jest dla mnie definitywnie zbyt złota, co wcześniej tylko częściowo przeczuwałam ;)

Jadąc na Osowę przez myśli przechodziło mi mnóstwo firm, których kosmetyki chętnie „wymacałabym” na żywo, a których w ofercie Kosmetykomanii nie było... oczywiście teraz mam już tylko pustkę w głowie ;) W pierwszej kolejności chciałabym kiedyś dorwać się do kosmetyków Kiko, Alverde, tańszych minerałów dostępnych stacjonarnie (alternatywy dla Bare Minerals dostępnych w Sephorze) i wielu, wielu innych, które postaram się tu kiedyś dopisać :D Zwłaszcza, że marzy mi się też sklep podobny do Pigmentu, czyli z bogatą ofertą pielęgnacji zwłaszcza twarzy i włosów.


A Wy, jakie kosmetyki chciałybyście bez problemu kupować stacjonarnie? Pytanie dla wszystkich: czy tam, gdzie mieszkacie, macie jakieś swoje ulubione nietypowe miejsca zakupów? :)

3 komentarze:

  1. Wow, serio, same blogowe i you-tubowe hity <3 Czuję, że w takim miejscu straciłabym głowę, i to nie od zapachu Yankee ;) Szczerze mówiąc mam już większość tych sławniejszych kosmetyków, ale zamawiałam je w ciemno, polegając na czyichś recenzjach. Fajniej oczywiście byłoby móc je wcześniej "obczaić" na żywo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super :D
    nie wyszłabym stamtąd
    paperlifex33.blogspot.com zapraszam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger